
Nagrodzona fotografia
Uczennica klasy I b LO, Anna
Prątnicka, otrzymała wyróżnienie w
konkursie organizowanym przez
Instytut Pamięci Narodowej. Konkurs
fotograficzny zatytułowany był
“Wrzesień 1939 w województwie
śląskim”, a zadaniem uczestników
było ukazanie miejsc pamięci
narodowej związanych z tym okresem.
Konkurs spotkał się w szkole z
wielkim zainteresowaniem, ale to
właśnie fotografia wykonana przez
Anię zdobyła uznanie jury.
Licealistka wykonała zdjęcie
przedstawiające grób
ułanów-Antoniego Kumora i Pawła
Sterniczuka na cmentarzu przy
kościele św. Katarzyny. Napisała też
na ten temat pracę, przedstawiając
dzieje mogiły aż do dnia
dzisiejszego i jej miejsce w pamięci
zbiorowej jastrzębian. Fotografia
nosi tytuł - “Niech Wam się przyśni
Polska...”
Świadek Marszu Śmierci
W naszej szkole odbyło się spotkanie z 82-letnią
mieszkanką Jastrzębia Górnego, Heleną Królik z
domu Szczęsny. Jest ona jedną z nielicznych
żyjących osób, które pamiętają okupację, a także
przemarsz więźniów oświęcimskich przez naszą
miejscowość. Pani Helena ze wzruszeniem
przywoływała obrazy z przeszłości:
- mróz, pasiaki, bicie więźniów kolbami po
głowach. Twarze młodych ludzi – mówiono, że to
powstańcy z Warszawy. Kobiety w ciąży.
- filiżanki z buraków. Przed przyjściem jednej z
grup, ktoś przynosi wiadomość, że można
przygotować kawę zbożową. W domu nie ma tylu
filiżanek, wszyscy rzucają się do wydrążania
buraków. Więźniowie wypijają kawę i łapczywie
zjadają buraki.
- dzieci rzucają przez płot ugotowane ziemniaki.
Nieliczni esesmani przymykają na to oczy, ale
większość nie pozwala.
- przyjeżdżają jacyś „obcy” do grzebania
zmarłych. Helena idzie zobaczyć ofiary, są
bardzo zakrwawione. Nigdy nie zapomni widoku
pięknej, młodej dziewczyny pochowanej w
zbiorowej mogile.
- wieczorem przychodzi kuzyn ojca, Erwin
Mołdrzyk. Potrzebuje dwóch sukienek – w stodole
pod słomą ukryły się więźniarki. Pasiaki trzeba
spalić jak najszybciej, żeby nie znalazły ich
psy. Sima i Malka Dafner przeżyją dzięki
Gertrudzie i Erwinowi Mołdrzykom. Po latach,
Gertruda w Jerozolimie odbierze dla siebie i
nieżyjącego już męża medal z napisem: „Kto
ratuje jedno życie, ratuje cały świat.”
„Oby nigdy nie było wojny” – mówi pani
Helena. 1 września życie rodziny dość zamożnych
rolników zmienia się całkowicie. Siedmioletnia
dziewczynka nie rozpoczyna nauki w polskiej
szkole. Widzi polskich żołnierzy na koniach,
sznur czołgów niemieckich. Polskiej szkoły już
nie ma, nie można nawet mówić po polsku. Ważą
się losy matki, która pochodzi z rodziny
powstańczej i nie zna ani słowa po niemiecku.
Sytuację ratuje ojciec, który chodził do szkoły
niemieckiej przez 3 lata, zanim przyszła Polska.
Niemcy uznają, że rodzinę można zgermanizować, a
dzieci pozytywnie przechodzą badania rasowe.
Lata okupacji:
- bieda, kartki praktycznie na wszystko. Niemcy
skrupulatnie odliczają kontyngenty.
- na jakiś czas dostają do pomocy jeńca
radzieckiego Memnona Gorasiwo. Memnon jedzie po
węgiel furmanką i wraca zmieniony na twarzy.
Owies dla koni dał na kopalni wygłodniałym
jeńcom radzieckim. Następnym razem jedzie
zaopatrzony w pajdy chleba.
- Helena jeździ pociągiem do Żor, do Bielska.
Dziewczynka, która jedzie odwiedzić ciocię nie
wzbudza podejrzeń. Na stacji kolejowej zdejmuje
chustkę z głowy, zostawia koszyk w umówionym
miejscu. Pod jedzeniem „dla cioci” jest zawsze
mundur policjanta niemieckiego. Wujek-krawiec
szyje dla Niemców, a z resztek materiału – dla
partyzantów.
- do Jastrzębia wchodzą Rosjanie, rodzina
wychodzi z piwnicy. Ustawiają się pod murem, a
oficer pyta Memnona – „Jacy byli dla Ciebie?”
„Dobrzy, bardzo dobrzy” – odpowiada Memnon. Pani
Helena martwi się, że już nigdy więcej nie mieli
od niego żadnej wiadomości.
Po wojnie:
Do Jastrzębia przyjeżdżają ludzie za pracą,
czekają na mieszkanie. Pani Helena przyjmuje
lokatorów, pomaga im, zaprzyjaźnia się z całymi
rodzinami. Ale słyszy też: „Wy niemieckie
świnie!”. („Tam w Polsce nie wiedzieli, że na
Śląsku zawsze było inaczej” – komentuje nasza
rozmówczyni).
- na jeden z grobów na cmentarzu przyjeżdża
często starsza kobieta z wnuczką, kobieta bardzo
płacze. To matka sapera Zioły, który zginął
odminowując Jastrzębie. Jego żona nie żyje. Pani
Helena zaprasza ich do siebie, bo przyjechały „z
daleka”. Bardzo im współczuje.
To tylko tyle, kilka wspomnień. Stare zdjęcia
rodzinne, piękny stuletni krucyfiks, który
ocalał gdy spadła bomba. Niezwykłe spotkanie.
Opowieść o prostych ludziach, którzy przeszli
przez kataklizmy dziejowe z podniesionym czołem.
Bartosz Wojsa
Zdjęcia w Galerii
Spotkania historyczne
W celu upamiętnienia tragicznych wydarzeń stanu
wojennego, w naszej szkole odbyły się spotkania
z byłymi jastrzębskimi opozycjonistami. Byli oni
zarówno współorganizatorami strajków w sierpniu
1980 roku, jak i w grudniu 1981 roku.
13 grudnia na spotkanie z młodzieżą przyszli –
Eugeniusz Zandler i Ewald Kudla, a 16 grudnia
Marian Molski. Licealiści z uwagą wysłuchali nie
tylko relacji z pacyfikacji kopalń „Manifest
Lipcowy” i „XXX-lecia PRL”, ale i opowieści o
dalszych losach strajkujących.
A oto opinie uczniów:
Ania: „Słyszałam już o tym, co się działo na
kopalniach, kiedy wkraczało ZOMO. Nie wiedziałam
jednak, że w tak brutalny sposób byli traktowani
w więzieniach.”
Marcin: „Widać było, że nawet po tylu latach
trudno im było mówić o tym, co przeżyli na
komendach milicji w aresztach – bicie, wyzwiska,
upokorzenia.”
Kamil: „Zwróciłem uwagę na fakt, że dla ludzi
żyjących w tamtym systemie wolność była czymś
bardzo ważnym. Zaczęli strajkować mimo, że mogli
zginąć. Przecież to ZOMO było uzbrojone.”
Natalia: „Rano pomyślałam, że jest piątek
13-go, jednak nie skojarzyłam tej daty ze stanem
wojennym. To, co usłyszałam, na pewno już mnie
zostanie.”
Bartosz: „Utkwiły we mnie słowa pana
Molskiego – Wolność jest warta każdej ceny.”
Bartosz Wojsa
Zdjęcia w Galerii
Historia miasta górniczego
Uczniowie klasy IIIa Lo wzięli
udział w sesjach
popularno-naukowych pt.
”Jastrzębie-Zdrój, historyczny i
socjologiczny portret miasta
zbudowanego od podstaw”. Zostały one
zorganizowane z okazji 50-lecia
miasta i odbyły się w dwa sobotnie
popołudnia w Domu Zdrojowym.
Pierwszy wykład nieco nas przeraził,
gdyż naukowiec z UJ zbytnio zagłębił
się w wyjaśnienie pojęcia “utopia”.
Bohatersko dotrwaliśmy do końca tych
filozoficznych rozważań, próbując
rozgryźć różnicę między utopią
eskapistyczną a utopią heroiczną
(niestety, bez skutku.) Na
szczęście, następne wykłady były o
wiele ciekawsze. Dowiedzieliśmy się,
że w Polsce jest tylko kilka miast,
które powstały w XX wieku od
podstaw. Dużo pisano o Gdyni,
Tychach, Nowej Hucie, a tzw. Nowe
Jastrzębie jest nieco zapomniane.
Nie zrealizowano do końca planów,
projektów, a miał to być ważny
ośrodek przemysłowy i kulturalny.
Najbardziej obiektywny i krzepiący
był wykład pana M. Boratyna, który
wskazał na pozytywne aspekty rozwoju
miasta-częściowa realizacja idei “
miasta- ogrodu”, rezygnacja z
radzieckich wzorców, otwarte
przestrzenie, dość dobry układ
komunikacyjny. Inne wystąpienia
również skłaniały do refleksji-w
Jastrzębiu wprowadzono
współzawodnictwo pracy (także w
szkole), a święta państwowe miały
być przeciwwagą dla kościelnych (np.
nadanie imienia czy tzw. śluby
górnicze). Jastrzębie było też i
jest interesującym miastem dla
socjologów badających np. adaptację
ludności napływowej do miejscowych
warunków pracy i życia, podział na
“swoich”i “obcych”.
Warto było poświęcić swój wolny czas
i dowiedzieć się tylu ciekawych
rzeczy. To w Nowym Jastrzębiu
architektura miała służyć budowie
społeczeństwa socjalistycznego-co
okazało się porażką w sierpniu 1980
roku...
”Wycieczka w czasy PRL-u”
W jeden z ostatnich dni złotej
polskiej jesieni wybraliśmy się do
dzielnicy Zdrój. Naszym głównym
celem była Galeria Historii Miasta i
obejrzenie wystawy pt. ”Moje M.
Ekspozycja wnętrza mieszkania z lat
70.XX w.”
Chcieliśmy też
pospacerować po tej urokliwej
okolicy, a nasi koledzy-Marek i
Kamil mieli za zadanie przypomnieć
nam historię uzdrowiska. Jak zwykle
przygnębił nas obraz coraz bardziej
niszczejącej stacji PKP, a także
posępna wieża ciśnień, również
sprawiająca wrażenie zapomnianej.
Minęliśmy Sąd Rejonowy-jak się
okazało słynne przed wojną
sanatorium “Hutnik”, zbudowane w
stylu modernistycznym, co było wtedy
rzadkością. Wielu z nas sądziło, że
ten budynek powstał niedawno, trudno
uwierzyć, że jego historia kryje w
sobie takie tajemnice jak
nazistowski program ”Miasto
niemieckiej matki”. Urząd Skarbowy
był willą Hoppenów, a niepozorne
dziś budynki wzdłuż głównej ulicy
nosiły piękne nazwy-willa “Lucia”,
”Opolanka”, ”Bożydar, ”Betania”,”Dom
Aniołów Stróżów”. Nikt z nas nie
zgadł który budynek w parku jest
najstarszy, okazało się, że ten
najbardziej współcześnie wyglądający
i zapomniany, poniżej Domu
Zdrojowego (Łazienki I).
Najciekawsza była
jednak sama wystawa w Galerii
Historii Miasta, czyli w budynku
“Łazienki II”. Nie lada gratką była
możliwość obejrzenia prawdziwego
mieszkania z lat 70-tych,a
szczególnie kultowych już dziś
sprzętów i przedmiotów takich
jak-telewizor “Fregata”, magnetofon
szpulowy, rzutnik “Jacek”, adapter,
syfon, szklana ryba... Na
meblościance piętrzyły się
kryształy, a kącik ucznia był
pozbawiony komputera, za to
zaopatrzony był w gry planszowe,
proporczyki, małe samochodziki,
klasyczny mundurek z białym
kołnierzykiem.
Nikt ani przez
chwilę nie nudził się, gdyż można
było dotknąć tych wszystkich rzeczy
i wyobrazić sobie jak żyli nasi
dziadkowie, rodzice.
A oto opinie
uczniów, także tych z klasy II e T,
która parę dni później zwiedzała
ekspozycję
z p. Ciuksą-Macoń:
Patryk -“Jest
to w pewnym sensie wystawa
interaktywna, zabierająca młodego
człowieka w czasy które trudno sobie
wyobrazić.”
Klaudia -“Choć
na chwilę poczułam atmosferę tamtych
lat”.
Agnieszka -“Wystawa
przypomniała mi dzieciństwo i dom
babci -meblościanki, kryształy o
które bardzo dbała, makatka na
ścianie”.
Irmina -“Choć
to wystawa z lat 70-tych,a ja
urodziłam się w latach
90-tych,pamiętam wiele przedmiotów
dzięki mamie, która przeniosła swoje
zabawki do mojego dzieciństwa.
Pamiętam podobny wózek dla lalek,
którego koła były stale naprawiane
przez dziadka.”
Daria -“Jak
radzili sobie ludzie bez Internetu?”
Piotrek -“Podobno
trudno było cokolwiek kupić. Pewnie
dlatego mieszkania są przestronne,
nie są przeładowane”.
Ola -“Podobała
mi się większość tych oldskulowych
rzeczy”.
Marek -“Ciekawe
były też filmiki ,które oglądaliśmy
w małej salce, np. reklama zakładu
“Pollena”. Najbardziej podobał mi
się jednak film ”Jastrzębie
15.10”.Podobno kontrowersyjny, ale
oglądaliśmy go z zapartym tchem,
przedstawiał życie w czasach
komunistycznych. Zastanowiło mnie,
że ludzie wydają się jacyś
szczęśliwi”.
Kinga -“Jest
to jedna z ciekawszych wystaw, jakie
widziałam, nikt nie spieszył się do
wyjścia, wprost przeciwnie. To było
jak podróż w czasie”.
Sfilmuj znane obiekty, miejsca i wydarzenia
historyczne naszego miasta
Z okazji jubileuszu
Jastrzębia-Zdroju Klub Młodego
Historyka przygotowuje prezentacje i
filmiki przedstawiające mniej znane
miejsca, obiekty i wydarzenia
historyczne. Zapraszamy także
uczniów nie-klubowiczów do wzięcia
udziału w tej akcji, najlepsze
prace zostaną nagrodzone
(informacje-Katarzyna Gibes, Monika
Długosz, bibliotekarze). Do tej pory
najciekawszą prezentację wykonała
Samanta Firlik z klasy III c Lo.
Jest zatytułowana “Sanktuarium pw.
św. Katarzyny i Opatrzności Bożej w
Jastrzębiu-Zdroju - cmentarz” i
została zamieszczona na youtube.
Zachęcamy do jej obejrzenia w celu
pogłębienia wiedzy o małej
jastrzębskiej nekropolii, a także do
poszukiwań podobnych, nieco
zapomnianych miejsc.
Linkt do prezentacji -->
http://www.youtube.com/watch?v=pJenMW-2BF4
W Zespole Szkół
Nr 2 uczcili pamięć zesłanych na Sybir.
W Jastrzębiu-Zdroju pamiętają o Sybirakach. W
dowód tego, w jednej z jastrzębskich szkół, w ZS
Nr 2 uhonorowali sztandar Odznaką Związku
Sybiraków. O tych, którzy przeszli przez piekło,
pisze Bartek Wojsa.
To było niezwykłe wydarzenie w Zespole Szkół nr
2 im. Wojciecha Korfantego. Kilka dni temu
sztandar szkoły został tam uhonorowany Odznaką
Związku Sybiraków. Na miejscu pojawili się
przedstawiciele władz miasta, radni, Sybiracy,
kombatanci, uczniowie i nauczyciele. Ryszard
Czernecki, prezes Związku Sybiraków, był
ogromnie wzruszony.
- Dzięki wam, historyczna pamięć nigdy nie umrze
w młodym pokoleniu - skomentował. Uczniowie i
harcerze przygotowali niezwykłą uroczystość,
połączoną z występami artystycznymi.
- To dzięki gehennie Sybiraków moje pokolenie
może żyć i cieszyć się wolnością. Szczere
podziękowania i łzy były dla nas najlepszą
nagrodą - wyznała nam Agata Szmuk, która
śpiewała i grała na skrzypcach. Drugim
najważniejszym solistą był Rafał Ilmak.
- Miałem obawy dotyczące tego, czy piosenki
zespołu "Dżem" będą współgrać z obrazami z
czasów wojny. Ostatecznie jednak wszystko wyszło
doskonale. Mam nadzieję, że w następnych latach
także będę mógł zaśpiewać dla tych wspaniałych
ludzi - dodaje. Pani Katarzyna Gibes,
nauczycielka historii i opiekunka młodzieży,
była niezwykle dumna ze swoich podopiecznych.
- Nie sądziłam, że młodzież podejdzie do
przygotowania uroczystości z takim sercem i
zaangażowaniem. Scenariusz tworzyliśmy razem.
Ich pomysły i sugestie były bezcenne, przeczyły
też tezie, jakoby uczniowie nie interesowali się
historią - puentuje.
Bartosz Wojsa
Artykuł ukazał się w Dzienniku Zachodnim 22
lutego 2013r.
W hołdzie ofiarom wojny
Jak
co roku uczciliśmy pamięć ofiar “
Marszu Śmierci” uczestnicząc w
styczniowym Rajdzie Szlakiem
Martyrologii Narodów.
Wcześniej zapoznaliśmy się z
publikacją Jerzego Fudzińskiego nt.
ewakuacji więźniów z obozu
Auschwitz-Birkenau. Była to
wstrząsająca lektura, ale zarazem
pełna wiary w ludzką solidarność,
gdyż w Jastrzębiu i okolicach
udzielono zbiegom z transportu dużej
pomocy. Spotkaliśmy się z
przewodnikiem PTTK przed grobem 36
więźniów oświęcimskich przy kościele
św. Katarzyny. Kilka dni wcześniej
nasze koleżanki z klasy I a T
uporządkowały mogiłę i złożyły
kwiaty w imieniu społeczności
szkolnej.
Idąc do Zdroju wielu z nas
zastanawiało się, jak możliwe było
przetrwanie styczniowego marszu z
obozu do Wodzisławia, skoro my na
tak krótkiej trasie wkrótce
zaczęliśmy odczuwać dokuczliwe
zimno... Przed tablicą
upamiętniającą 15 więźniów zebrali
się przedstawiciele władz miasta,
Sybiracy, kombatanci, harcerze i
młodzież szkolna. Była to smutna
uroczystość w czasie której starsi
ludzie wyrażali nadzieję, że nie
zapomnimy o tragedii ofiar II wojny
światowej.
W tym dniu mogliśmy też zwiedzić
wystawy w Galerii Historii Miasta.
Jedna z nich nosiła tytuł "Jan
Karski-człowiek przez duże C” i
przybliżyła nam postać wybitnego
kuriera i emisariusza Polski
Podziemnej. Jego najważniejszą misją
było poinformowanie władz
angielskich i amerykańskich o
tragicznej sytuacji eksterminowanych
Żydów. Właśnie część ekspozycji
poświęcona latom wojny zrobiła na
nas największe wrażenie:
Adrianna - "Był postacią
tragiczną. Przedarł się na Zachód z
informacją o Holocauście, ale nikt
się tym nie przejął."
Patryk - "Do końca życia źle
sypiał. Ledwo zamknął oczy, widział
wzrok chłopczyka umierającego w
rynsztoku warszawskiego getta."
Kamil - "Stale winił siebie, że
nie potrafił mówić lepiej. Że nie
przekonał polityków, że trzeba pomóc
Żydom."
Klaudia - "W Ameryce spotkał się
ze zdziwieniem i obojętnością,
raport Karskiego nikogo nie
interesował."
Marek - "Szokujące, że po wojnie
musiał dorabiać remontując stare
domy w Waszyngtonie."
Marcin - "Polaków często oskarża
się o bierność wobec Holocaustu,
życiorys Karskiego mówi co innego.
Tak samo jak postawa ludzi
pomagających więźniom Oświęcimia.
Jedna z kobiet wyznała po wojnie, że
właśnie tu zdecydowała się na
ucieczkę, bo na twarzach napotkanych
ludzi widziała współczucie.
Uciekinierów nie pytano o
narodowość, a wielu z nich było
Żydami."
Tomek - "Trzeba pamiętać o
ofiarach wojny, ale i o tych, którzy
im pomagali narażając własne
życie..."
Bartosz Wojsa
Zdjęcia w Galerii
Były żołnierz
Armii Krajowej uczy młodzież patriotyzmu
Młodzież klas dziennikarskich Zespołu Szkół nr 2
spotkała się z żołnierzem Armii Krajowej
Inspektoratu Grodno - 83-letnim Aureliuszem
Pryzwanem.
W niezwykle zajmujący sposób opowiadał o swych
przeżyciach wojennych i zesłaniu na Syberię.
Urodził się w Lebiadach koło Wołkowysk, w
patriotycznej rodzinie chłopskiej. Członkiem AK
mógł stać się dopiero po ukończeniu 15 lat -
został zwiadowcą i łącznikiem oddziału "Reduta".
Po zajęciu tych ziem przez Rosjan zaczęły się
aresztowania i zsyłki na Syberię. On sam został
zadenucjowany i w 1951 roku aresztowany przez
NKWD. Mimo straszliwego bicia 22-latek nie wydał
nikogo.
"Za działalność w terrorystycznej organizacji
Armia Krajowa" został skazany na 25 lat łagru i
konfiskatę mienia. Zesłano go do kopalni węgla w
Workucie. Daleko za kręgiem polarnym musiał
zmierzyć się z morderczą pracą i koszmarnym
mrozem dochodzącym do -50 stopni Celsjusza. W
1953 roku wziął udział w buncie więźniów, za co
skazano go na trzymiesięczny obóz karny. W 1956
roku zaczęto zwalniać tych, którym udało się
dożyć "odwilży" po śmierci Stalina. W 1957 roku
pan Pryzwan przyjechał do Rudy Śląskiej i podjął
pracę górnika. Odmawiał wstąpienia do PZPR, co
przekreśliło nadzieję na lepsze warunki pracy i
skazywało go na wiele niedogodności.
W latach 70-tych przyjechał do Jastrzębia-Zdroju
i zaczął pracować na kopalni "Manifest Lipcowy".
Tu też doczekał się emerytury. Mimo konieczności
opieki nad ciężko chorą żoną, AK-owiec stara się
brać udział w uroczystościach patriotycznych, a
takżę przekazywać na nich wspomnienia młodzieży.
Pan Aureliusz jest członkiem Światowego Związku
Żołnierzy AK i "Stowarzyszenia Łagierników"
żołnierzy AK. W 2007 r. uzyskał prawo do tytułu
Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny
w uznaniu tego, że "z honorem pełnił żołnierską
powinność". Miał okazję zobaczyć swój stary dom
w Lebiadach na Białorusi i wspomnieć lata wojny
- wtedy pod podłogą i w ogrodzie były bunkry dla
żołnierzy AK. W czasie tej wizyty był serdecznie
przyjmowany przez tamtejszych mieszkańców. Stale
pamiętano, że w czasie śledztwa nie podał
nazwisk sąsiadów zaangażowanych w działalność
konspiracyjną. Niestety, jak wspominał ze
smutkiem pan Pryzwan, wielu Polaków dobrowolnie
donosiło na AK-owców w zamian za różnego rodzaju
profity i stanowiska.
Spotkanie to było z pewnością niecodzienną
lekcją historii, a młodzież słuchała opowieści
weterana z zapartym tchem. A tak podsumował je
Bartosz Wojsa, uczeń klasy dziennikarskiej i
jeden z uczestników wykładu:
- Uderzyło nas to, że mimo straszliwych przeżyć
ten żołnierz pozostał miłym, skromnym i pogodnym
człowiekiem. Nie złamały go śledztwa, łagry, ani
system sowiecki. Wierząc w słuszność swych
wyborów, pozostał dobrym człowiekiem w "czasach
zła".
Zdjęcia w Galerii
"Nieznane Katowice"
Jak co roku wybraliśmy się do Katowic, żeby
złożyć kwiaty na grobie patrona szkoły i
odwiedzić parę miejsc związanych z jego
działalnością. Tym razem wcześniej opracowaliśmy
plan zwiedzania, poznając historię Katowic i
opinie, sądy historyków na temat zawiłych
dziejów tego miasta.
Wysiedliśmy z autokaru na placu Sejmu Śląskiego
i udaliśmy się pod pomnik Wojciecha Korfantego.
Tu, patrząc na pomnik jego adwersarza, Józefa
Piłsudskiego, przypomnieliśmy trafne
spostrzeżenie historyka prof. Ewy Chojeckiej
-“triumfalny wizerunek konny zwycięskiego wodza
naprzeciwko refleksyjnej bezbronności
Korfantego...”Podziwiając monumentalny gmach
przedwojennego Sejmu Śląskiego, przeszliśmy
następnie na cmentarz na ul. Francuskiej.
Dłuższą chwilę spędziliśmy przy grobie
Korfantych wspominając smutne okoliczności
śmierci dyktatora III-go powstania śląskiego, a
także fakt, że nie pozwolono mu przyjechać na
pogrzeb syna Witolda. Zapaliliśmy też znicze na
grobie jego przyjaciela Konstantego Wolnego i na
żołnierskiej mogile “Kordiana”, pochodzącego z
Jastrzębia dowódcy AK” Żelbet”.
Po drodze do muzeum mogliśmy obejrzeć
zrewitalizowany niedawno budynek Akademii
Muzycznej-przed wojną mieszkał tu właśnie
Konstanty Wolny jako marszałek Sejmu Śląskiego.
Bywali tu Korfantowie, Ligoń, Witkacy, gen.
Haller...Wnętrze i atmosfera tego miejsca
zrobiły na nas duże wrażenie i uzmysłowiły, że
stare budowle mają w sobie duszę, a dzięki
nowoczesnej technice można przywrócić ich dawne
piękno.
W Muzeum Historii Katowic z kolei mogliśmy
zobaczyć jak żyli bogaci i średniozamożni
mieszczanie sto lat temu. Także i ta wystawa
udowodniła, że starsze nie znaczy gorsze. Nie da
się wymienić wszystkich ciekawych rzeczy,
sprzętów i mebli, ale na pewno zapamiętamy takie
nazwy jak amfilada, buduar, żardiniera, patefon,
szezlong czy secesja. Mogliśmy też obejrzeć
wspaniałe kolekcje śląskiej porcelany firmy
Giesche i Huta Franciszka, a także chłodziarkę
na lód naturalny, pralkę karbową i elektroluks.
Z oczywistych powodów zainteresowała nas też
ekspozycja dotycząca powstań śląskich, a
szczególnie pamiątki związane z Wojciechem
Korfantym. Pokazano nam też Katowice
przedwojenne –były wtedy najszybciej
rozwijającym się i najbardziej nowoczesnym
miastem polskim(w co dziś trudno uwierzyć...)
Zwiedzanie muzeum nie było ostatnim punktem
wycieczki-kolejnym celem było odnalezienie
budowli związanych z okresem plebiscytu i
powstań śląskich. Posługując się mapkami
odnaleźliśmy m.in. siedzibę Komisji
Międzysojuszniczej, Polskiego Komisariatu
Plebiscytowego, redakcji Kocyndra. Okazało się,
że wiele niepozornych, zniszczonych dziś
kamienic kryje w sobie tajemnice, np. przy
Mariackiej 4 Korfanty podjął śniadaniem gen.
Szeptyckiego po wkroczeniu wojsk polskich do
Katowic.
Lekcja historii w terenie uświadomiła nam, że
Katowice, które do tej pory nie wzbudzały
naszego większego zainteresowania jako miasto
kojarzone raczej z przemysłem, mają też swoją
śląską i polską historię którą warto poznać...
Bartosz Wojsa
Zdjęcia w Galerii
"Niezwykła wystawa"
Parę tygodni temu wybraliśmy się do Zespołu
Szkół Nr 6 żeby zobaczyć ciekawą wystawę
pt.”Żydowscy świadkowie naszego stulecia”.
Zorganizowała ją pani Anka Grupińska pod
patronatem Departamentu Stanu USA i Muzeum
Galicja. Na zdjęciach nie zobaczyliśmy laureatów
Nagrody Nobla ani zdobywców medali olimpijskich.
Ta wystawa opowiada o zwyczajnych ludziach
takich jak my. Mieszkali w Łodzi, Rzeszowie,
Górze Kalwarii. Byli szewcami, urzędnikami,
lekarzami, a wypoczywali w Juracie, Szczyrku,
Zakopanem. Prowadzili spokojne, szczęśliwe
życie-nie przeczuwając ,że może ich spotkać coś
tak złego i okrutnego jak holocaust.
Najbardziej utkwiła mi w pamięci postać
żołnierza, który jadąc pociągiem przez Kowel,
poprosił dowódcę o przepustkę i poszedł do
miasta szukać rodziny. Dowiedział się wtedy, że
z prawie dwutysięcznej społeczności żydowskiej
Kowla ocalało tylko 9 osób. Spotkał
przyjaciółkę, która opowiedziała mu jak
zamordowano jego rodzinę i wrzucono do masowego
grobu.
Wystawa była zorganizowana na bardzo wysokim
poziomie. Przedstawione historie były tak
intrygujące ,że wszyscy obecni zawzięcie
czytali. Można rzec, że tego typu przekaz masowy
jest zarazem ciekawym doświadczeniem, które uczy
większej tolerancji i szacunku do wyznawców
judaizmu.
A oto opinie moich kolegów i koleżanek:
Anita -“Po wystawie zaczęłam rozmyślać nad
życiem tych ludzi i nad dramatem jaki ich
spotkał.”
Patryk -“Całość zrobiła na nas ogromne
wrażenie, gdyż mogliśmy się przekonać, że Żydzi
niekoniecznie wyróżniali się długą brodą,
pejsami i jarmułką .Byli tacy jak my. Jeździli
na wycieczki, chodzili na zabawy.”
Kamil -“Utkwiła mi w głowie opowieść o
dziewczynie która nazywała się Haya Lea Detinko.
Była członkiem syjonistycznej organizacji,
skazano ją za to na 10 lat sowieckiego łagru.
Jej rodzinę wymordowali Niemcy w Równem. Haya
była więc ofiarą dwóch totalitarnych
systemów...'’
Tomek -“Pamiętam tą wystawę jakbym ją widział
wczoraj”.
Bartosz Wojsa
”Śląskie rocznice”
90 lat temu Jastrzębie zostało objęte przez
polską administrację. Dla uczczenia tego
wydarzenia uczniowie klas I a LO i II c LO
uporządkowali i przystroili groby powstańców
śląskich i żołnierzy poległych we wrześniu
1939roku.Okazałe wieńce zakupili rodzice uczniów
tychże klas.
Przypominamy klubowiczom i sympatykom KMH, że do
połowy września można przynosić prace
plastyczne, a także zdjęcia przedstawiające
pomniki i miejsca związane z powstaniami
śląskimi.
Rok 2012 ogłoszony też został Rokiem Konstantego
Wolnego - był on pierwszym marszałkiem Sejmu
Śląskiego. Jego prochy sprowadzono w tym roku ze
Lwowa do Katowic i złożono niedaleko grobu
przyjaciela - Wojciecha Korfantego.
Już dziś zapraszamy na wrześniową wycieczkę do
katowickiej nekropolii - tradycyjnie będzie
połączona ze zwiedzaniem Muzeum Historii
Katowic, które obfituje w pamiątki po dyktatorze
III-go powstania śląskiego.
“Świadkowie historii”
W naszej szkole odbyło się spotkanie z
przedstawicielami Związku Sybiraków.
Mieliśmy możliwość wysłuchania autentycznych
relacji świadków tragicznych wydarzeń wojennych.
Prezes Związku, pan Ryszard Czernecki został
zesłany na Syberię w wieku ośmiu lat. Ten sam
los spotkał jego kolegów z drużyny harcerskiej
na Kresach - wszyscy od razu otrzymali 25 lat
zsyłki za sam fakt bycia Polakiem. Transport
odbywał się w nieludzkich warunkach, a życie na
Syberii oznaczało ustawiczną walkę z głodem i
mrozem. Pan Ryszard podkreślał, że Rosjanie,
Kazachowie i inne ludy też byli ofiarami systemu
i, w miarę możliwości, pomagali polskim
zesłańcom. Kiedy Polacy po wojnie wracali do
kraju, Rosjanie żegnali ich słowami- “Wy już
wolni, a my niewolnicy”.
Drugi z zaproszonych gości, pan Jerzy Ihnatowicz
urodził się na Syberii w 1941 roku. Z widocznym
wzruszeniem powtarzał opowieści zasłyszane od
mamy. Największe wrażenie zrobiła na nas scena
przyjazdu zesłańców na Syberię. Wokół nich
kręciło się sporo sierot rosyjskich błagających
o kawałek chleba i w pewnym momencie
enkawudzista przybił jedno z tych dzieci
bagnetem do płotu, obojętnie patrząc na jego
konanie. Przerażeni Polacy uświadomili sobie, że
życie ludzkie w Rosji nie ma żadnej wartości.
Pan Antoni Tokarz z kolei na Syberii stracił
oboje rodziców, przebywał więc w radzieckich
domach dziecka. Panowały tam straszliwe warunki
sanitarne i głód, a także plaga wszy.
Po tych interesujących wypowiedziach przyszedł
czas na nasze pytania, a następnie na wręczenie
kwiatów. Widoczne wzruszenie na twarzach gości
wywołała piosenka “Takie miejsce, taki kraj” w
wykonaniu naszej koleżanki, Kamili Kuśnierz.
Erwin - “Była to szansa, by dotknąć historii z
bliska. Trzech wyjątkowo miłych starszych panów
postanowiło poświęcić swój czas, by opowiedzieć
nam o swoich losach w czasie wojny. Nie tylko
stawili czoło tragicznej historii, ale także z
tego starcia wyszli zwycięsko. Manifestując swój
patriotyzm, pozostawili nam zarazem przesłanie
dotyczące tolerancji.”
Agnieszka - “Myślę, że kawałek tej historii we
mnie zostanie.”
Ania - “Ludzie ci opowiedzieli nam swoje
historie autentyczne. Mimo że stale walczyli z
głodem i mrozem, pozostawali patriotami. Utkwiła
mi w głowie ta scena z całowaniem ziemi polskiej
po powrocie do kraju”
Katarzyna Gibes
Zdjęcia
w Galerii
Historyczne oblicze
miasta Rybnik
Rok 2011 był Rokiem Powstań Śląskich. W maju
klubowicze brali udział w konkursie miejskim pt.
"To już 90 lat" i zajęli pierwsze miejsca w
kategoriach "wiedza" i "prezentacja
multimedialna". W czerwcu wybraliśmy się na Górę
Św. Anny i zwiedziliśmy Muzeum Czynu
Powstańczego. Podsumowaniem tych działań była
listopadowa wycieczka do Rybnika.
Najpierw pojechaliśmy na miejscowy cmentarz,
gdzie znajduje się Kwatera Powstańców Śląskich.
Złożyliśmy kwiaty na grobie słynnego komendanta
POW, Jana Wyglendy, ps. "Traugutt". Razem z
Mikołajem Witczakiem dowodził potyczką pod
Godowem, a w trzecim powstaniu śląskim był
szefem sztabu Grupy "Północ". Zapaliliśmy też
znicze na zbiorowym grobie dowódców powstańczych
(m.in. Alfonsa Zgrzebnioka, Maksymiliana Iksala)
i na mogile żołnierzy poległych w obronie
Rybnika w 1939 roku. Nasza uwagę zwrócił grób
symboliczny majora Kotucza zamordowanego w
obozie w Nieborowicach.
W centrum miasta zwiedziliśmy barokowy kościół
Matki Boskiej Bolesnej i piękną, neogotycką
bazylikę p.w. św. Antoniego. Następnie udaliśmy
się do muzeum mieszczącego się w dawnym ratuszu.
Ta niewielka z pozoru placówka zawiera wiele
interesujących ekspozycji - wyrobisko górnicze,
wnętrza mieszczańskie, rzemiosło rybnickie,
dzieje Rybnika. Zbiory muzealne zrobiły na nas
duże wrażenie i uświadomiły nam, że Rybnik jest
jednym z najstarszych miast w regionie, a jego
dzieje są niezwykle ciekawe. Rybniczanie masowo
brali udział w powstaniach śląskich, stąd
wywodziło się wielu dowódców, a na ulicy św.
Jana miał swoją siedzibę Polski Komisariat
Plebiscytowy. W czasie wojny mieszkańcy bronili
się przed przymusowym poborem do Wehrmachtu za
pomocą różnych metod (na wystawie są eksponowane
m.in. strzykawki do iniekcji substancji
wywołujących choroby).
Dzięki tej wycieczce poznaliśmy dawny
Rybnik-jego historię, życie codzienne i walkę o
polskość.
Zobacz zdjęcia
Szlakiem powstań
śląskich
9 czerwca wyruszyliśmy na Górę św. Anny, chcąc w
ten sposób uczcić 90-tą rocznicę III-go
powstania śląskiego. Trasa wiodła przez Rudy
Raciborskie - przemierzaliśmy więc szlak jakim w
1921 roku powstańcy z Jastrzębia i okolic
podążali na miejsce słynnej bitwy.
W Rudach zwiedziliśmy gotycki kościół pw. Matki
Boskiej Pokornej (zawierający relikwie św.
Walentego),a także dawne opactwo cystersów. Jest
ono dziś odbudowywane ze zniszczeń wojennych,
ale nawet jako częściowa ruina zachwyca.
Jadąc przez piękną Opolszczyznę, dotarliśmy do
Muzeum Czynu Powstańczego w Leśnicy. Posiada ono
bardzo bogate zbiory - m.in. autentyczne
fotografie powstańców, żołnierzy alianckich,
mundury "Sokoła", urnę plebiscytową, czasopisma.
Wśród wielu zdjęć odnaleźliśmy też te
przedstawiające powstańców z naszych stron-braci
Witczaków, Ludwika Piechoczka, Jana Wyglendę.
Szczególnie poruszył nas los młodych kadetów
lwowskich którzy zginęli walcząc o polski
Śląsk-wśród nich był Karol Chodkiewicz, ostatni
potomek słynnego hetmana.
Zakończeniem wizyty w muzeum było pamiątkowe
zdjęcie przed wozem pancernym "Korfanty"
skonstruowanym przez legendarnego marynarza
Oszka. Kolejnym etapem wycieczki było zwiedzanie
bazyliki św. Anny usytuowanej, na szczycie góry
w centrum Parku Krajobrazowego. Typowo barokowe
wnętrze zachwyciło nas jednak mniej niż widok
roztaczający się ze szczytu, zespół kaplic
kalwaryjskich i Rajski Plac. Stąd było już
niedaleko do Pomnika Czynu Powstańczego
górującego nad amfiteatrem skalnym ,mogącym
pomieścić 30.tys.widzów i zadziwiającym
wspaniałą akustyką. Odpoczynek w amfiteatrze
zachęcał do zadumy nad kolejami losu tego
miejsca-ów symbol walki o polskość pozostał
jednak po 1921roku w rękach niemieckich i tu
organizowano faszystowskie parteitagi...Dopiero
po wojnie w tym miejscu powstał pomnik dłuta
Xawerego Dunikowskiego sławiący polskich
powstańców.
Wycieczka dobiegła końca. Z żalem opuszczaliśmy
piękną Górę św. Anny-miejsce, które zachęca do
ponownego odwiedzenia a także do poznania
trudnej i zagmatwanej historii Śląska.
Zobacz zdjęcia w Galerii
Zwycięzcy nagrodzeni
Uczniowie naszej szkoły brali w tym semestrze
udział w wielu konkursach historycznych,
zajmując pierwsze miejsca i zdobywając cenne
nagrody: -Dominika Zalewska z klasy III a LO
zajęła II miejsce w konkursie miejskim pt.
"Plakat Katyński" - musiała pokonać wielu
rywali, gdyż na konkurs napłynęło ponad 100
prac, -Justyna Nowakowska z klasy I d LO została
zwyciężczynią organizowanego pod patronatem
Prezydenta konkursu miejskiego pt. "To już 90
lat...".Wykazała się dogłębną wiedzą na temat
powstań śląskich, a szczególnie ich przebiegu w
Jastrzębiu i okolicach. W tym samym konkursie w
kategorii "Prezentacja multimedialna" I miejsce
zajęła Samanta Firlik z klasy I c LO. Połączenie
pieśni powstańczej ze zdjęciami
przedstawiającymi groby poległych na miejscowych
cmentarzach spowodowało, że prezentacja została
uznana za niezwykle dojrzałą i świadczącą o
zainteresowaniach historycznych autorki.
Zobacz prezentację
Relacja w wycieczki "Śladami Wojciecha
Korfantego"